Pokój Cienia

Pokój będący wyłączną siedzibą Cienia i jego ewentualnych zabawek. Urządzony jest według gustu właściciela. Jest nieco większy niż inne. Ściany zdobi ciemna tapeta z motywem kolczastych róż. Podłogi wyłożone są stosunkowo jasnymi panelami. Przy ścianie z prawej strony stoi wielkie łoże. Satynowa, ciemna pościel oraz miękki, gruby materac sprawiają, iż nie chce się wstawać z łóżka. Obok łóżka stoi nieduża szafka nocna, oczywiście wykonana z ciemnego drewna. Niedaleko posłania znajduje się duże okno z parapetem stylizowanym na siedzisko. Po drugiej stronie znajduje się stolik wykonany z ciemnego szkła, a po obu jego stronach stoją fotele. Na przeciw łóżka stoi szafa, w której znajdują się nie tylko ubrania. Niedaleko szafy są drzwi prowadzące do łazienki. Pomieszczenie to urządzone jest raczej w jasnych kolorach. Z jednej strony stoi duża wanna mogą spokojnie pomieścić ze trzy osoby, a niedaleko niej znajduje się duże jacuzzi. Po drugiej stronie prysznic również sporych rozmiarów, a potem standardowo umywalka i toaleta.

Obudziłem się czując ruch. Otworzyłem oczy z początku rozejrzałem się po pokoju poirytowany, ale po chwili mój wzrok padł na chłopaka. Zmierzyłem go wkurzonym wzrokiem, ale po chwili potarłem zmęczone oczy i uśmiechnąłem się do niego.
-Dzień dobry koteczku- wymruczałem i pocałowałem go w policzek.

Sen przyjemny, ale tylko sen, mimo wszystko... Zwinąłem się w kulkę, gdy spojrzał na mnie z takim wkurwem w oczach. Co ja zrobiłem, poza faktem, że żyję?! Podejrzliwie spojrzałem na niego, gdy się uśmiechnął i pocałował mój policzek.
-Dzień dobry...- mruknąłem nieufnym głosem, jak na wpół oswojony dziki kociak.
Bo oczywiście nie przestawałem się tulić do jego ciepłego ciała.

Spojrzałem na niego i przytuliłem go do siebie.
-Coś się stało?- spytałem i cmoknąłem go w nosek. Wyglądał jak przestraszony kociak. Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem go delikatne.
-Ej...boisz się mnie?- spytałem cicho po chwili -Przecież jeszcze wczoraj było dobrze...co się stało?- spojrzałem mu w oczy. Pogłaskałem go czule po poliku...czyżby znowu się mnie obawiał? Znów będę musiał przez to przechodzić? Nie może po prostu mi zaufać...w sumie czego ja oczekuję? Że rzuci mi się na szyję po tym co mu robiłem? Sam bym sobie nie ufał...
A teraz co? Chce aby on mi ufał i kochał mnie. Chyba mnie pojebało. No, ale cóż można próbować. Objąłem go delikatnie w siebie wtulając i ucałowałem go w głowę.
-Już dobrze, nie masz się czego bać...nie skrzywdzę cię już nigdy więcej...więc proszę nie odpychaj mnie- wyszeptałem cicho tuląc go do siebie, zerknąłem na niego i uśmiechnąłem się delikatnie.
-Kocham Cię- wyszeptałem i pocałowałem go. Delikatnie pieściłem wnętrze jego ust, a moja ręka gładziła go po plecach. Po dłuższej chwili oderwałem się od niego i uśmiechnąłem się delikatnie.
-Daj mi szansę- wyszeptałem i po chwili zawisnąłem nad nim.
-Daj się kochać- wymruczałem i zacząłem pieścić jego szyję. Będę się starał aby jemu było dobrze, a nie tylko mi. Z każdym kolejnym pocałunkiem zostawiałem na jego szyi malinkę. Jeszcze trochę i będzie miał całą szyję w tych małych znaczkach. Uśmiechnąłem się delikatnie i podsunąłem jego koszulkę do góry. Spojrzałem na jego piękne ciało i uśmiechnąłem się delikatnie.
-Jesteś piękny- wyszeptałem i przejechałem palcem po jego torsie. Od jego delikatnej klatki piersiowej, po podbrzusze. Jego skóra jest taka delikatna, że mam ochotę ją pieścić. Niby nie jest takim chucherkiem, a jednak jest taki delikatny. Pochyliłem się i polizałem go od podbrzusza po samą linię szczęki, zostawiają na jego skórze mokry ślad. Po chwili dobrałem się do jego sutka, którego zacząłem pieścić językiem. Ssałem go i delikatnie podgryzałem, a drugi zaś pieściłem między palcami. Po chwili zacząłem robić językiem kółeczka wokół jego sutka. Zerknąłem na niego i otarłem się o jego kroczę.
-Mogę kontynuować?- spytałem patrząc na niego uważnie. Jeśli się nie zgodzi zwyczajnie w świecie przestanę...

Zerknąłem na niego troszkę zdziwiony, gdy pocałował mój nos, a potem mnie przytulił. Nigdy się tak nie zachowywał... Czyżby to jednak nie był sen? Przełknąłem ślinę.
-A nie powinienem? Też byś się wystraszył, gdybyś zaraz po obudzeniu widział takie wściekłe spojrzenie...- spytałem cicho, nieufnie. Jednak słysząc jego kolejne słowa otworzyłem szeroko oczy.- Więc... T-to n-nie był s-sen?- wyszeptałem, zdumiony.- T-to było p-prawdziwe?- wyszeptałem, z szeroko otwartymi oczami.
Pozwoliłem mu się głaskać i wtuliłem się czule w niego. Przymknąłem oczy, uspokojony, delikatnie się uśmiechając. Zamruczałem lekko, gdy objął mnie mocniej i pocałował w głowę. Przyjemnie... Aż trudno uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Przygryzłem lekko wargę.
-Ja Ciebie też kocham... Od dawna... Bardzo dawna...- wyszeptałem, niepewnie.
Delikatnie pogładziłem jego policzek, nie wiedząc, co dalej zrobi. Przecież mógł tylko oszukiwać, żebym mu uległ... Przez te lata zdążyłem zauważyć, że niekiedy jest zdolny do wszystkiego... i jest doskonałym aktorem. Odwzajemniłem pocałunek, poddając się jego wargom. Nie umiałem protestować przeciwko czemuś takiemu, było mi zbyt dobrze. Pisnąłem cichutko, gdy tylko nade mną zawisł i dorwał się do mojej szyi. Zadrżałem lekko, czerwieniąc się znacznie. Czy on...? Wystraszonym wzrokiem spojrzałem na niego, gdy podsunął moją koszulkę, mając wyraźne zamiary dobrania się do mojego ciała. Nie, nie chcę... Przełknąłem ślinę, trochu wystraszony. Po jego "karze" mój tyłek nadal był obtarty i groził krwawieniem przy zbliżeniu. To zdecydowanie było zbyt szybko dla mojego ciała. Pisnąłem cieniutko, czując to przyjemne liźnięcie po ciele. Zadrżałem, przygryzając wargę. Co powiedzieć, czułem przyjemność. A gdy jeszcze dorwał się do moich sutków... Moje usta opuściło kilka słodkich jęków przyjemności. Spojrzałem na niego tak troszkę nieprzytomnie, gdy zadał pytanie. Zawahałem się. Bałem się tego, ale nie umiałem powiedzieć "nie". Zbyt dobrze mnie nauczył, co znaczy sprzeciw w takiej sytuacji. Zadrżałem na całym ciele. Nie wiedziałem, co mam zrobić. W końcu delikatnie wziąłem jego dłoń i wtulając się mocno w jego ciało przesunąłem na mój tyłek, ostrożnie dotykając wejścia. Nie mogłem jednak powstrzymać cichego syknięcia bólu. Domyślałem się, że pod palcami wyczuje coś na zasadzie strupków.

Spojrzałem na jego przerażone spojrzenie. Chciałem się odsunąć, ale on nagle złapał moją dłoń i skierował ją do swojego wejścia. Kiedy usłyszałem syknięcie westchnąłem.
-Kyle, nie zmuszaj się...nie pójdziemy na całość nie bój się, sprawię po prostu, że tobie będzie dobrze- powiedziałem po czym położyłem go delikatnie na łóżku. Pochyliłem się po czym polizałem jego członka po całej długości.

-Chodzi mi o to, że przez jakiś czas nie będę mógł... Sam wiesz czego.- zarumieniłem się głęboko, zerkając na niego.- Trochę mnie poharatałeś...- puściłem jego dłoń, mając nadzieję, że się nie zdenerwuje na mnie.
Jęknąłem głośno, speszony, gdy polizał mojego członka. Natychmiast się podnieciłem, lekko drżąc. Speszony zerknąłem na niego.
-Shiro, nie musisz, naprawdę...- wyszeptałem, mocno zarumieniony.